Hobbit, czyli powszechnie uznawany wstęp do trylogii Władcy Pierścieni. Tak wstęp, nie biblia, czy pierwsze dzieje. Wprowadzenie do świata, pierwsze zarysy ras i stworów. Delikatny, obszerny opis podróży, która stała się pamiętną wyprawą dla pewnego hobbita. Cieszę się, że po tylu latach sięgnęłam po książkę. Za moich szkolnych czasów nie było jej w kanonie lektur. Dziś jest lub jakiś czas temu była. Dziwiłam się, gdyż adaptacja filmowa była zdecydowanie nie dla dzieci. No, ale już wiem - film jest znacznie podrasowany i uzupełniony o dodatkowe sceny, aby nie nudzić widza. Widowiskowe momenty mają sprawić, by oglądający chciał więcej. I szczerze pisząc stwierdzam, że książka była dobra, ale film był jeszcze lepszy.
J.R.R. Tolkien znany jest ze swoich dzieł na świecie. I należą one do klasyki gatunku. Jest w tym dużo prawdy. Hobbit to jedno z największych i najpopularniejszych dzieł Tolkiena. To
opowieść o niebezpiecznej wyprawie podjętej przez krasnoludy, które
wyruszają wykraść strzeżone przez smoka złoto. Ich nieoczekiwanym
partnerem staje się hobbit Bilbo Baggins. Bilbo bardzo sobie ceni dobre
jedzenie, spokój i wygodę, lecz ulega pokusie i decyduje się na wielką przygodę. Jak ona przebiegnie i jak się zakończy? No, to albo już wiecie, albo serdecznie zapraszam do lektury. Przekonajcie się na własnej skórze ile scen jest dodanych w filmie.
Książka jest w dość starym wydaniu. Są już zdecydowanie nowsze, piękniejsze, czy w twardych oprawach, ale ja jakoś mam sentyment do tej. Książka to nie wszystko. Jest dostępny bezpłatny audiobook, z którego częściowo korzystałam. Połączenie tych dwóch rodzajów odbioru lektury sprawiło, że całą historię poznałam w kilka godzin. Czytałam kiedy mogłam, słuchałam kiedy nie mogłam czytać.
Czytanie dla przyjemności nie z obowiązku to najlepsze co może być!
Znalazłam tu dobrze znane mi baśniowe stwory: elfy, krasnoludy, magów, trolle; ale też przeżyłam po raz pierwszy prawdziwą wyprawę tak znakomitą, że będę do niej wracała. Doceniam poczucie humoru jakie panuje w tej książce, np. Bilbo jak prawdziwa Ślązara martwi się, że braknie jedzenia dla gości. Szczególną uwagę należy zwrócić na opowieści i pieśni.
Wiecie dobrze, że uwielbiam smoki. Tak i w tej przygodzie spotkałam jednego - Smauga. Wspaniałego, wielkiego i bardzo niebezpiecznego smoka. Bilbo spotkał też przerażające stworzenie zwane Gollumem - ich zabawa sprawiła mi ogromną frajdę - myślę, że i wam zwolenniką zagadek spodoba się ich wymiana zdań.
Opisy, czy detale nie były długie, czy bardzo szczegółowe. Dawało to efekt konkretnego, idealnie dawkowanego materiału. Chodzi mi tu o opis domu hobbita, czy przedstawienie ubrań gości. Kilka słów i każdy wie o co chodzi. Nie było tu niepotrzebnego, rozwleczonego tekstu.
Najważniejsze w Hobbicie jest słowo PRZYGODA. I na to należy zwrócić uwagę. Tu nie są najważniejsze dialogi, mimo, że są zwięzłe i dopracowane, zabawne i konkretne jak i dobrane tempem do akcji. Przygoda, podróż i przeżycia, to trio idealnie odzwierciedlające wrażenia w czasie, i po lekturze.
Symbol na drzwiach Hobbita wyjaśniony dokładnie, tajemnice, mapy, klucze, umowa, smok oraz czas - koniecznie zwróćcie uwagę na te czynniki podczas lektury i bawcie się dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz