Zacznę od rzeczy oczywistej... straszna okładka...
Nie mam zielonego pojęcia kto odpowiada za okładki książęk tej autorki, ale serio? Nie da się zrobić lepszej? To aż boli po oczach ...
Z przykrością stwierdzam, że jest to największy minus tej książki. Nie jest to pierwsza książka tej autorki, którą czytałam, bo była już recenzja Czyż ona nie jest słodka? Poprzednia okładka nie była rewelacyjna, ale ta to już czysta masakra. No trudno, ja nic na to nie poradzę. Mogę jedynie napisać co myślę na temat treści, a więc...
Nie mam zielonego pojęcia kto odpowiada za okładki książęk tej autorki, ale serio? Nie da się zrobić lepszej? To aż boli po oczach ...
Z przykrością stwierdzam, że jest to największy minus tej książki. Nie jest to pierwsza książka tej autorki, którą czytałam, bo była już recenzja Czyż ona nie jest słodka? Poprzednia okładka nie była rewelacyjna, ale ta to już czysta masakra. No trudno, ja nic na to nie poradzę. Mogę jedynie napisać co myślę na temat treści, a więc...
"Mogła mieć faceta doskonałego.
Wybrała zupełnie niedoskonałego."
Wybrała zupełnie niedoskonałego."
Lucy wychodzi za mąż za najcudowniejszego faceta na
świecie. Troskliwego, wrażliwego, spełniającego jej wszystkie zachcianki.
Wspaniałego kochanka i wiernego przyjaciela. Skąd zatem bierze się to
nieodparte wrażenie, że popełnia błąd?
Jako córka byłej Prezydent USA ma świadomość piekła
jakie rozpęta się jeśli teraz się wycofa. Dosłownie na kilka chwil przed
ceremonią prosi narzeczonego o rozmowę. Po czym ucieka…
Nieoczekiwanie z pomocą przychodzi jej nieokrzesany,
arogancki motocyklista Panda. Jakiś pierwotny instynkt podpowiada Lucy, aby
przyjąć jego pomoc. To prawie niemożliwe, aby dwie tak różne osobowości mogły
dojść do porozumienia. Tarcia są nieuniknione. Pierwszy przystanek staje się
zarazem polem bitwy. Żaden z bohaterów nie chce ustąpić pola drugiemu. Lucy
zaczyna wątpić czy dobrze postąpiła przyjmując pomoc Pandy. Wciąż nie są dla
niej jasne motywy mężczyzny. Jego zachowanie można by odczytać jako chęć
pozbycia się zbędnego balastu, a nie udzielenia schronienia czy opieki.
Tymczasem Panda, wydaje się świetnie bawić udowadniając jej na każdym kroku, że
to co najlepsze zostawiła daleko za sobą. Lucy czuje się jak w potrzasku. Nie
może teraz wrócić czując, że sprawiła najbliższym ogromny ból, że ich zawiodła.
Nie chce też dłużej przebywać z Pandą. Nie czuje się przy nim bezpiecznie. Ten
facet to zbyt wiele zagadek.
Z czasem okazuje się, że nikt tu nie jest tym za
kogo się podaje. Wzajemne animozje sięgają zenitu. Na jaw wychodzą kolejne
sekrety, mroczne historie. Kolejna awantura wisi w powietrzu. Tych dwoje nigdy
nie dojdzie do porozumienia….
Czyżby?!?
Susan Elizabeth Phillips poznałam przy okazji recenzowania książki pod tytułem Czyż ona nie jest słodka. Pokochałam ją od pierwszych stron. Z tą historią jest podobnie. Styl w jakim tworzy autorka nie pozwala mi wprost odejść od książki. Jeśli jestem zmuszona do przerwy, to robię to z żalem. Jej błyskotliwe dialogi, pełne humoru i ciętego dowcipu przykuwały moją uwagę na kilka godzin. Bohaterowie książki są barwni, targają nimi sprzeczne emocje, uczucia widać jak na dłoni.
Wątek Lucy i Pandy jest co prawda tym głównym, lecz autorka wprowadzając dodatkowe postaci tworzy tło, bez którego historia stałaby się płaska i nieatrakcyjna. Poznajemy Bree i Mike’a. Ona kompletnie niezaradna, stłamszona, z poczuciem porażki i niespełnionych pragnień. Porzucona przez męża i kompletnie zagubiona w opiece nad nastoletnim Tobym. Oraz jej przeciwieństwo Mike. To nonszalancki i wytworny, szalenie przystojny i pewny siebie pośrednik nieruchomości. Choć to w zasadzie nie jest pełny opis, gdyż Mike zajmuje się na wyspie wszystkim. Klienta jest wstanie odnaleźć w każdym napotkanym turyście i sprzedać mu właśnie to czego w danej chwili potrzebował. Jednocześnie znajduje czas, by angażować się w akcje społeczne i pomagać mieszkańcom na różne sposoby.
"Gdy odchodził, chciała czymś za nim rzucić, ale ciskanie przedmiotami i wrzaski nie były w jej stylu. W ogóle nie miała stylu, ani jako przeciętna studentka, ani jako wierna fanka Scotta." - str.177
Panna młoda ucieka to kolejna książka, która sprawia, że czytelnik zagłębiając się w lekturę zapomina o realnym świecie. I to na wiele godzin, przestrzegam! Mimo wszystkich zalet wydaje mi się, że ta pozycja nie jest tak udana jak poprzednie. Czytając ją wciąż wyczekiwałam czegoś. W zasadzie trudno jest mi to zwerbalizować. Ciągle za czymś goniłam jakby na następnej stronie miało być to czego oczekiwałam.
Przydługie opisy trochę mnie nużyły. Zabrakło mi tych wartkich słownych potyczek, co w wykonaniu Susan Elizabeth Phillips jest wprost fenomenalne. Być może taki był właśnie zamysł autorki, a ja za bardzo się nastawiłam na styl, który zaprezentowała w poprzedniej książce. Możliwe, że to, iż książka stanowi kontynuacje, niejako drugą część Nikt mi się nie oprze, spowodowało że historia jest trochę wydumana, jakby zabrakło jej lekkości. Cóż z sequelem czasem tak bywa.
Niemniej jednak, jestem zadowolona z tej lektury, niebanalny styl i język, którym posługuje się autorka pozwolił mi się wyciszyć i odprężyć. Cudownie się z nią wypoczywało. Mimo nieznacznych mankamentów wysoko oceniam twórczość tej autorki, gdyż powieści, które tworzy nie są jedynie romansami - to złożone historie, dotykające wielu problemów. Bliskich niemal każdemu z nas, a sposób w jaki radzą sobie z nimi bohaterowie daje nam czytelnikom nie lada satysfakcje z obcowania z twórczością Susan Elizabeth Phillips.
Dlatego też trwam w przekonaniu, że warto czytać i promować czytanie. Z moim zdaniem możecie się zgodzić lub też nie, ale najlepiej będzie, gdy sami zapoznacie się z tekstem. Książkę już możecie wygrać w rozdaniu na moim #bookstagramie. Serdecznie Was zapraszam życząc powodzenia, a w konsekwencji miłego czytania tej niezwykle ciepłej i wzruszającej opowieści.
"Zawsze był monogamistą. Zwykle przez dłuższy okres nie miał kobiety i wcześniej czy później przywykał do tego stanu. Ale teraz nie chciał przywykać. Pragnął czuć ruchy jej ciała, słyszeć, jak oddycha, jak cichutko jęczy i błaga. Chciał trzymać ją w ramionach. Smakować. Rozśmieszać. Pragnął z nią rozmawiać, naprawdę rozmawiać." - str. 309
hmm... moze zacznę przygodę z twórczością autorki od Nikt mi sie nie oprze
OdpowiedzUsuńPolecam ! Ale też zachęcam do przeczytania "Czyż ona nie jest słodka?" jest lepsza :)
UsuńŚwietna ta książka jest😘Dzisiaj skończyłam czytać i polecam z całego serca. Fajnie by było gdyby powstał film 😘😊
OdpowiedzUsuń